N. jest trzydziestokilkuletnim Kurdem. Urodził się w zachodniej Turcji. Od jakiegoś czasu mieszka w Polsce, również na zachodzie kraju, gdzie pracuje w branży gastronomicznej. Znamy się już rok i w tym czasie zdążyłam usłyszeć od niego niejedną opowieść i ciekawe spostrzeżenie zarówno na temat aktualnej sytuacji politycznej Kurdów w Turcji, jak i mentalności Polaków. Uznałam, że to dobry materiał na tekst i po wielu miesiącach obietnic w końcu udało nam się dokończyć tę rozmowę.
Zapraszam na wywiad z N. o tym, jak ocenia swoje życie w Turcji i w Polsce, co go tutaj zdziwiło, co rozczarowało, czego nowego miał okazję się nauczyć. Rozmawiamy m.in. o lewicy polskiej i kurdyjskiej, o polskich anarchistach, kurdyjskiej partyzantce, ludobójstwie Ormian, Rożawie, bitwie o Kobane. O tym, jak ocenia gościnność polskich mężczyzn i kobiet, i jakie różnice dostrzega między Polkami a Kurdyjkami. Nie zabrakło też wątku wojny rosyjsko-ukraińskiej, w tym kupowania tureckich dronów i aktualnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Islam czy katolicyzm – jakie spostrzeżenia na temat tych religii ma kurdyjski ateista mieszkający w Polsce?
Ze względów bezpieczeństwa mój rozmówca woli pozostać anonimowy. Zachowanie anonimowości pozwala mu także na maksymalną szczerość.
Od kiedy mieszkasz w Polsce i dlaczego zdecydowałeś się opuścić Turcję? Skąd decyzja o przyjeździe akurat do Polski?
Mieszkam w Polsce już półtora roku. Moja rodzina przyjechała tu wcześniej i dlatego zdecydowałem się na ten kraj. Wyemigrowałem z Turcji, bo nie byłem tam szczęśliwy z powodów socjoekonomicznych. Zupełnie nie czułem swojego prawdziwego statusu społecznego. Chciałem żyć na poziomie 10/10, tymczasem moje życie w Turcji oceniałem na 3/10.
Czym zajmowałeś się, mieszkając w Turcji?
Studiowałem historię, ale nie mogłem pracować ani jako nauczyciel ani w żadnym innym zawodzie powiązanym z tą dziedziną. Problem stwarzały mi zajęcia z historii Islamu. Nie jestem muzułmaninem i nie miałem ochoty uczyć się tego przedmiotu, dlatego zamiast studiować dwa lata, finalnie studiowałem pięć. Co prawda mamy wolność słowa, możesz powiedzieć co chcesz i wierzyć w co chcesz. Jednak jeśli zależy ci na dobrej rządowej posadzie, musisz ważyć słowa i postępować bardzo ostrożnie. W Turcji podejmowałem wiele różnych prac, chociażby w branży turystycznej.
Czy jakaś dziedzina na tych studiach interesowała Cię szczególnie?
Nie interesowało mnie nic konkretnego.
Jak wyobrażałeś sobie Polskę, zanim przyjechałeś do tego kraju?
Wiedziałem, gdzie leży Polska i że jest częścią Unii Europejskiej. Tak jak wspominałem, moja rodzina tutaj mieszka, więc przyjechałem do niej. Poza tym chciałem zmienić coś w moim życiu, miałem stany depresyjne. Kiedy przyjechałem do Polski, byłem rozczarowany. Oczekiwałem, że mogę liczyć tutaj na więcej wolności i swobody niż w Turcji. Przybyłem do Europy w poszukiwaniu intelektualistów, dzięki takim nowym znajomościom chciałem w końcu poczuć się trochę lepiej. Tymczasem rozczarowało mnie to, że większość ludzi tutaj troszczy się tylko o podstawowe rzeczy i o spełnianie płytkich potrzeb. Nie mam poczucia, że jestem w Europie. Mieszkam w jednym z największych miast w Polsce z bogatą kulturą, ale nie czuję się tutaj bezpiecznie. Doświadczyłem kilku rasistowskich ataków.
Ludzie są zamknięci w sobie, zajęci własnym życiem. Przed przyjazdem myślałem: „Jadę do Polski, ludzie będą otwarci”. Rozczarowałem się. Ale rozumiem, dlaczego tutaj tak jest. Polacy mają bardzo trudne doświadczenia historyczne. Czuję, że ludzie mi nie ufają, to poczucie towarzyszy mi cały czas, nawet jeśli tylko idę ulicą. Unikam lokalnych polskich miejsc, bo nie lubię, kiedy ludzie wgapiają się we mnie. Polacy nie są gotowi, by mieć wielkie państwo jak UK, Niemcy czy USA, bo nie są gotowi na wielokulturowość.
Możesz zapytać mnie: w takim razie dlaczego nadal jesteś w Polsce? Z powodu lepszej sytuacji ekonomicznej. Łatwiej mi się tutaj utrzymać. Cała reszta jest gorsza niż w Turcji. Choć muszę przyznać, że nadal lubię tę przygodę.
Muszę ciągle udawać przed ludźmi, unikać mówienia tego co naprawdę myślę, ponieważ jestem obcokrajowcem. Nie czuję też, że mam wystarczający poziom wiedzy. Tutejsi ludzie także nie do końca rozumieją mój punkt widzenia.
Rozumiem, że w pobycie w Polsce najbardziej rozczarowała Cię mentalność mieszkających tu ludzi.
Tak, to był dla mnie największy szok kulturowy. Myślałem, że skoro przyjeżdżam do Europy, ludzie będą milsi, bardziej życzliwi. Tymczasem kiedy tutaj przyjechałem, ludzie okazali się niegrzeczni, niezbyt mili, nieokrzesani. I ciągle przeklinają, cały czas używają wulgaryzmów. Pochodzę z nieciekawej dzielnicy, ale nawet tam ludzie nie są aż tak niemili wobec innych ludzi, nie używają codziennie takiego języka i nie krzyczą nocami. Agresja to tutaj duży problem.
Być może Polska ma interesującą kulturę, ale trudno mi to dostrzec, ponieważ ludzie, nawet ci wykształceni i inteligentni, nie mają o niej zbyt dużego pojęcia.
Dla mnie jako cudzoziemca niemożliwym jest znaleźć męskiego kumpla, mam wrażenie, że 99% polskich facetów nie zaprzyjaźni się z obcokrajowcem. Dlatego nie mam z kim dzielić się męskimi sprawami. Z kolei Polki są bardziej uprzejme, lepiej wykształcone, inteligentne. Dzięki polskim kobietom żyję tu bardzo spokojnie i uczę się nowych rzeczy.
Skupmy się na razie na tych dobrych aspektach życia w Polsce, które wymieniłeś, czyli na polskich kobietach. Czy dostrzegasz duże różnice pomiędzy mentalnością Polek a Kurdyjek?
Oczywiście. To kwestia szerokości geograficznej. Polki są bardziej zrelaksowane, mają lepsze warunki życia, są bardzo życzliwe. Kurdyjskie kobiety postrzegają życie bardziej emocjonalnie, wszystko przeżywają mocniej. Są silniejsze i dzielniejsze w sytuacjach kryzysowych, ponieważ życie tego od nich wymaga. Polski również mają dużo siły, one z kolei dobrze radzą sobie z planowaniem długoterminowym. Zatem mają inne zalety od Kurdyjek. Ideałem byłaby mieszanka wszystkich tych cech.
A czy w gronie Twoich znajomych jest kobieta, która należy bądź należała do Działaczek Wspólnoty Kobiet Kurdyjskich? Gdybyś mógł przybliżyć laikom, na czym polega działalność tej organizacji…
Miałem kuzynkę, a raczej kuzynkę kuzynki, ale zginęła w walce z ISIS w wieku 21, może 22 lat. Niestety nie zdążyłem poznać jej osobiście. Te Kurdyjki walczą o wolność zarówno kobiet, jak i kultury kurdyjskiej przeciwko radykalnie islamskiej organizacji. Jest to ruch przeciwko organizacjom radykalno-konserwatywnym. Na tamtej szerokości geograficznej ciężko jest być kobietą. Nawet tutaj, w Polsce jest ciężko, ale na Bliskim Wschodzie jest zdecydowanie gorzej.
Ty nie należałeś do partyzantki?
Nie, nie byłem w partyzantce. W Turcji żyłem w dużym mieście. A jeśli jesteś częścią takiej organizacji, musisz uciekać do innego kraju albo ukrywać się w górach. Nie jest to proste życie.
Jak obecnie w Turcji wygląda respektowanie Twojej tożsamości narodowej i kultury kurdyjskiej? Miałeś w ogóle okazję nauczyć się swojego języka?
Obecnie jest trochę mniej restrykcyjnie, ale wcześniej wszystko było zakazane. Moje pokolenie, czyli millenialsi, nie mogło uczyć się niczego o swoim języku i kulturze. Nie mogłem uczyć się mojego własnego języka. Nawet moi rodzice za bardzo bali się uczyć mnie czegokolwiek o kurdyjskiej kulturze i języku. To było bardzo ryzykowne w czasach, kiedy dorastałem. Znam tylko podstawy kumanji, bo moja babcia dużo mówiła do mnie w tym języku. I moja dalsza rodzina.
Czuję się niezwykle zawstydzony faktem, że nie zdołałem się go porządnie nauczyć.
Deklarujesz się jako ateista, tymczasem większość Kurdów wyznaje islam. Jaki masz stosunek do tej religii?
Chyba nie jestem zbyt dobrym adresatem takiego pytania. Pochodzę z miasta, gdzie zarówno cała moja rodzina, jak i wszyscy przyjaciele nie są muzułmanami. Nie znam osobiście żadnego muzułmanina. Przez co nie miałem z islamem zbyt wielu problemów na poziomie osobistym. Oczywiście większość Turcji jest krajem muzułmańskim, dlatego mamy tak okropny rząd. Jestem wrogiem dużych zorganizowanych religii - one są po prostu ruchami politycznymi. Tak samo jest w Polsce z katolicyzmem. Smuci mnie to, że w Turcji jest obecna jedna z tych wielkich religii, i że w Polsce też tak jest. A czasami katolicyzm bywa bardziej opresyjny niż islam.
W Polsce czuję się dziwnie, kiedy ludzie widząc mnie na ulicy, krzyczą: „Allahu Akbar!”. Albo kiedy kelnerki w restauracjach mówią do mnie: „proszę pamiętać, że to danie z wieprzowiny”. Jem wieprzowinę i piję alkohol.
Przed przyjazdem do Polski nie miałem pojęcia o różnicach pomiędzy protestantami, prawosławnymi i katolikami. Kiedy je poznałem, uznałem, że katolicy są najbardziej radykalni. Tak jak hardkorowi muzułmanie mają oni klapki na oczach. Chociaż katolicy są bardziej nienawistni. Z tego powodu uważam, że katolicyzm jest bardziej zaangażowany politycznie i potrzebuje tworzyć sobie wrogów, z którymi będzie mógł walczyć, zamiast po prostu przestrzegać zasad swojej religii. Mam odrobinę więcej szacunku do muzułmanów, bo oni w odróżnieniu od katolików faktycznie poważnie traktują swoje przepisy religijne. Tymczasem katolicyzm polega raczej na podążaniu za aktualnymi trendami politycznymi.
Katolicy są bardziej nienawistni niż muzułmanie - czym jeszcze, poza szukaniem sobie wyimaginowanych wrogów, objawia się według Ciebie ich nienawiść?
To właśnie polscy katolicy są wyjątkowo zamknięci, nie starają się zrozumieć innych ludzi, zwłaszcza brązowych, czarnych, muzułmanów, nie potrafią słuchać. Traktują nas jak wrogów. To bardzo przykre, ale jestem w stanie to zrozumieć, ponieważ dorastali, ucząc się bardzo wąskiej perspektywy, karmieni bzdurami wynikającymi z zasad religii, z mediów i z systemu. Myślą, że są najlepsi. Z drugiej strony wśród muzułmanów też są tacy, którzy są wyjątkowo zaciekli ideologicznie. Oni także są przesiąknięci złem.
Odbijając piłeczkę w drugą stronę: na czym polega bycie kurdyjskim lewicowcem? Jaki masz stosunek do Partii Pracujących Kurdystanu?
Dobre pytanie, w sumie nie wiem. Kiedy byłem nastolatkiem, PKK byli moimi bohaterami. Ale kiedy dorastasz, zaczynasz rozumieć, że PKK jest częścią wielkiego projektu polityki Bliskiego Wschodu. Już nigdy nie uwierzę w to, że jakikolwiek ruch polityczny czy religijny może być prawdziwie altruistyczny. Wszystko łączy się z czymś o wiele bardziej niejednoznacznym i skomplikowanym. Kiedy mówię takie rzeczy, jestem świadomy, że innym Kurdom nie spodoba się mój cyniczny punkt widzenia. Nie wierzę w żadną narodową religię ani państwo. Wiem, że ludzie mogą to postrzegać jako utopijną wizję, ale nie potrafię tego zmienić.
Kurdyjska lewica musi być naprawdę powiązana z ludem, nie z innymi wielkimi projektami (Rosją, USA czy rządem tureckim). Nie wierzę w żadną lewicę narodową - polską, kurdyjską czy jakąkolwiek inną. Lewica musi być bez nacji. To jest bardzo romantyczna i utopijna wizją, w jaką wierzę.
A czy miałeś już styczność z „polską lewicą”?
Nie mam zielonego pojęcia, chyba nie widziałem tych osób. Myślę, że może tu być sporo dobrych ludzi, ale są niewidoczni. Ale nie mam dla siebie nadziei w związku z tutejszą lewicą, ponieważ moja dziewczyna przedstawiła mnie kiedyś tak zwanej „lewackiej aktywistce” - bardzo miękka i fałszywa osoba. Przede wszystkim lewicowcy powinni być przedstawicielami klasy robotniczej; to nie jest ruch dla bogatych rozpieszczonych dzieci.
Ja tego typu bananowych aktywistów, o których wspominasz, od lat nazywam jednorożcami.
Praktycznie nie widziałem polskich aktywistów poza mediami społecznościowymi. Moim zdaniem boją się rządu, tak bardzo przestrzegają wszystkich zasad, są bardzo delikatni. Tutaj nie ma tak wielu problemów. A nawet jeśli istnieje tu jakiś prawdziwy problem, nie sądzę, że polscy aktywiści byliby w stanie cokolwiek z tym zrobić, ponieważ są na to za słabi. Jeśli jesteś lewicowym aktywistą, czasami musisz być gotowy na rozlew krwi, aby uratować biednych ludzi. W przeciwnym razie nikt nie będzie cię słuchał, nic się nie zmieni.
Położenie geograficzne Kurdów sprawia, że przeznaczeniem lewicy kurdyjskiej jest ciągła walka z policją i z rządem. Mam na myśli prawdziwą walkę, nie potyczki słowne w mediach społecznościowych. Aktywiści kurdyjscy są odważniejsi. Mają więcej do stracenia.
Jestem w Polsce od niedawna, więc nie spotkałem na żywo polskich aktywistów. Tak jak wspominałem, nie da się tutaj znaleźć polskich przyjaciół. Coś jest nie tak z polską mentalnością. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego Polacy nie są otwarci wobec mężczyzn z innych krajów. W Turcji mamy wielu obcokrajowców, również uchodźców. Ci ludzie także nie przyjaźnią się z Turkami, są dla nich po prostu tanią i nielegalnie przebywającą w kraju siłą roboczą. W Polsce jest jeszcze więcej zasad z tym związanych.
Myślę, że mógłbyś odnaleźć przyjaźnie nastawionych ludzi wśród polskich anarchistów. Zastanawia mnie, jak reagujesz na wlepy typu „Wolny Kurdystan” przyklejane w niektórych knajpach.
Bardzo się cieszę, kiedy je widzę! Kiedyś widziałem „Erdogan terrorist” - choć nie wiem, czy przykleili to Polacy. Chciałbym spotkać polskich anarchistów, dowiedzieć się, jak patrzą na świat, co myślą o Polsce, jakie przyświecają im idee. Czy przejmują się tylko wojną rosyjsko-ukraińską, czy także innymi konfliktami i ludźmi? Mam w swojej rodzinie Ukraińców, więc oczywiście rozumiem ich ciężką sytuację.
Niedługo po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w ramach pomocy Ukraińcom Polacy utworzyli zbiórkę na tureckie drony. Te same drony bombardują Kurdów. Ta zbiórka była ochoczo udostępniana przez niektórych polskich lewicowców. Jakie masz do tego podejście?
Moje poglądy są generalnie utopijne. Uważam, że powinno się całkowicie zakończyć produkowanie broni i jakiegokolwiek sprzętu militarnego, co niestety jest mało prawdopodobne. Ostatnimi czasy całkowicie straciłem wiarę zarówno w prawicę, jak i w lewicę, chodzi im wyłącznie o zarabianie pieniędzy.
Polacy próbują pomóc biednej Ukrainie, ponieważ Rosja jest silniejsza, co rozumiem. Jeśli chcesz kupić chleb, to czasem musisz go kupić od swojego wroga. Nie mogę twierdzić, że Polacy mają rację, bo tak jak wspominałem, jestem antymilitarystą. Prezes firmy produkującej Bayraktary jest mężem córki Erdogana. Kupowanie ich to niemalże wprost finansowanie AKP.
Kurdowie to nie jedyny naród represjonowany przez Turków. W Polsce o ludobójstwie Ormian w 1915 roku nadal mówi się stosunkowo niewiele. A jak wygląda świadomość tego wydarzenia wśród Kurdów?
Są dwie drogi postrzegania tego. Część Kurdów to skrajni muzułmanie, wspierający Erdogana. Oni albo powiedzą, że coś takiego nigdy nie miało miejsca albo, że wydarzyło się i było słuszne. Druga część Kurdów – i ja identyfikuję się z tą częścią – przyznaje, że nasi dziadkowie dopuścili się tej zbrodni, to, że mordowali Ormian, jest dla nas jasne. Ale jeśli powiedziałbym coś takiego w środkowej Turcji, policja mogłaby wsadzić mnie do więzienia, albo mógłbym zostać dotkliwie pobitym. Powiedziano by mi, że Ormianie na to zasłużyli. Chyba podobnie wygląda sytuacja polsko-ukraińska dotycząca Wołynia.
Mówisz o możliwości pobicia przez policję czy przez innych obywateli? Wcześniej wspominałeś, że w Turcji panuje wolność słowa, o ile nie starasz się o rządową posadę. Rozumiem, że ta wolność słowa dotyczy raczej zachodniej Turcji, skąd pochodzisz?
W Turcji można mówić o wszystkim, ale możesz być za to szczerze znienawidzonym. Jednak jeśli jesteś ważną osobą, pełnisz ważną funkcję społeczną – pojawia się problem. Bo jeśli zdobędziesz zwolenników, twoja wolność się kończy. Wschodnia czy zachodnia strona Turcji – to nie ma znaczenia. Każdy może powiedzieć, co chce, bo Erdogan potrafi stworzyć iluzję wolności słowa. Ale ma władzę, by tę wolność ograniczyć.
Czy masz informacje z pierwszej ręki bądź znasz kogoś, kto walczył w bitwie o Kobane?
Tak, mój kuzyn tam walczył i opowiadał mi o tym, jak bardzo ISIS się ich boi. Opowiedział mi mnóstwo historii, ale nie mogę ich ujawnić. Później przeprowadził się do dużego miasta, chce zacząć normalnie żyć. Nie mogę powiedzieć nic więcej. Poza tym, że mówił sporo o różnych małych ugrupowaniach politycznych walczących tam. Łatwo jest okłamywać ludzi, aby uwierzyli w jakiś projekt polityczny.
A jak obecnie wygląda życie w Rożawie, czy jest tam bezpiecznie? Czy to co piszą w polskim internecie, tj, że respektuje się tam prawa mniejszości narodowych, wolność religijną, równouprawnienie kobiet to prawda?
Jest lepiej niż kiedyś. Nie mogę powiedzieć więcej, bo nie mieszkam tam – to byłby z mojej strony brak szacunku wobec ludzi, którzy aktualnie tam żyją.
Organizacje kurdyjskie bardzo szanują mniejszości i kobiety – wręcz walczą o ten szacunek. Są też tolerancyjne wobec muzułmanów, mimo że większość mieszkańców to deiści lub ateiści. Ale i tak szanują oni muzułmańskich członków społeczności.
Chciałabym zapytać jeszcze o atak chemiczny przeprowadzony przez irackie wojska na Halabadżę w 1988 roku. Czy to wydarzenie dotknęło Twoich bliskich, czy skutki tego są w jakiś sposób odczuwalne dla Kurdów teraz, po 35 latach?
Moja rodzina była wtedy w zachodniej Turcji. Jednakże dla wielu ludzi na południu i na wschodzie kraju to wydarzenie zapoczątkowało duże zmiany. Mnóstwo uchodźców przybyło w tym czasie do Turcji. To mocno zmieniło sytuację demograficzną.
Ostatnie trzęsienie ziemi w Turcji…
Zniszczone miasta były zasiedlone zarówno przez Kurdów, jak i Turków. Wewnątrz czujemy wobec siebie wzajemną nienawiść. Chociaż to wydarzenie nie było kwestią polityczną.
Wróćmy jeszcze na chwilę do Polski. Wspomniałeś, że doświadczyłeś tutaj kilku ataków na tle rasowym. Jak często spotykasz się z pobłażliwym traktowaniem ze względu na swoją narodowość, odmienny wygląd?
Codziennie. Fizycznie dwa albo trzy razy próbowali mnie pobić, ale na szczęście nic mi się nie stało. Codziennie ludzie gapią się na mnie w tramwaju, autobusie czy podczas spaceru. Patrzą na mnie cały czas. Wyłącznie młode kobiety są bardziej życzliwe, uśmiechają się, próbują mówić do mnie po angielsku i są pomocne. Mam na myśli kobiety w wieku 20-35 lat.
Kim byli ci ludzie, którzy próbowali Cię pobić? Czy jesteś w stanie powiedzieć, ile mieli lat, jak wyglądali? To byli sami Polacy?
Byli Polakami. Jeden facet w wieku 35-40 lat, drugi około 40-45, kolejny koło pięćdziesiątki. Wszyscy byli pijani. Próbowali mnie uderzyć. Wziąłem jakieś krzesło, rzuciłem nim i uciekłem. Pytali mnie: „skąd jesteś?”, tylko o to. Byłem z moim przyjacielem z Turcji. Moi przyjaciele również mają te same problemy z tym samym typem ludzi. Nie przeszkadzamy kobietom ani dzieciom, nie jesteśmy pijani jak mnóstwo innych osób tutaj, ale to nie przeszkadza ludziom, którzy sami są naprawdę szkodliwi. Przeszkadzamy im tylko my.
Zapewne słyszałeś o aktualnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
Nie pierwszy raz widzę coś takiego. Podobna sytuacja jest na wschodniej granicy Turcji. To jest tym smutniejsze, że nie potrafię tego wyjaśnić. Ci ludzie cierpią z powodu brązowego koloru skóry. Gdyby byli biali, jak Białorusini lub Ukraińcy, mogliby mieć w Polsce dobre życie. Jeśli polski rząd nie chce tych ludzi, powinien wysłać ich bardziej na zachód, gdzie zostaliby zaakceptowani i nie umieraliby z wyziębienia na granicy. Oni także uciekają przed wojną, jak Ukraińcy.
Nie mam do końca zaufania do wielokulturowych Niemiec, o których wcześniej mówiłeś. Podobno niemieckie społeczeństwo jest coraz mniej przychylne do przyjmowania migrantów i uchodźców spoza Europy, ostatnimi czasy odradza się tam ruch neonazistowski. Czy uważasz, że czułbyś się tam bezpieczniej niż w Polsce? Rozważałeś przeprowadzkę tam?
Pomijając opisane rasistowskie sytuacje, Polskę lubię bardziej niż Niemcy. Tutaj, w Polsce, wielokulturowość jest jak dziewczyna tracąca dziewictwo. W Niemczech nie ma czegoś takiego jak tożsamość – nie ma wielotożsamości, nie ma żadnej tożsamości. Jest w tym coś dobrego, czuję się tam miło. W Niemczech czuję się jak w Turcji, tam każdy jest Turkiem. W Polsce czuję się lepiej, ponieważ czuję się kimś wyjątkowym. Podczas gdy w Niemczech jestem jak każdy.
Z drugiej strony, na Zachodzie Europy jest trochę zagorzałych muzułmanów, którzy chcieliby wprowadzić prawo szariatu, chociażby we Francji. Co za bzdury! Jeśli udajesz się do innego kraju, próbujesz walczyć o swoje prawa, a jednocześnie nie szanujesz kultury, która już tam panuje, to pojawia się duży problem. Gdyby jakaś grupa zagorzałych chrześcijan udała się do zagorzałego kraju muzułmańskiego, zostaliby tam zabici.
Czy społeczność Kurdów w Polsce jest dla Ciebie oparciem, czujesz się tutaj lepiej dzięki nim?
W innych krajach Kurdowie mają większą diasporę. Tutaj tak nie jest. Polska jest częścią Europy tylko na papierze i większość ludzi boi się utworzyć tu kolonię. Jeden z moich przyjaciół został źle potraktowany przez policję. Polska i turecka policja są podobne - są żołnierzami rządu, a nie ludu.
Czy odkąd jesteś w Polsce, obchodzisz tutaj jakieś kurdyjskie święta narodowe, tradycje, zwyczaje, chociażby kulinarne?
Nie jestem na tyle tradycyjną osobą, żeby świętować takie dni. Ale wciąż próbuję robić kurdyjskie jedzenie, codziennie słucham kurdyjskiej muzyki. Żyję zwyczajnie.
Na samym początku mówiłeś, że poza sytuacją socjoekonomiczną, wszystko dla Ciebie jest lepsze w Turcji niż w Polsce. To się tyczy również jedzenia?
Polska ma okropną kuchnię. Nie potrafię znaleźć nic smacznego. Z powodu tutejszego klimatu warzywa nie mają smaku. Mięso (przepraszam, nie jestem wege) nie ma smaku. Istnieje wiele różnych kuchni o charakterystycznym stylu: indyjska, włoska, hiszpańska. Ale styl polskiego jedzenia? Wieprzowina i kapusta? Straszne.
Życie w Turcji oceniłeś na 3/10. Jaką notę postawiłbyś Polsce?
Jak na razie 5/10. Może później będzie lepiej.
Planujesz powrót do Turcji? Czy wolałbyś zostać w Polsce na stałe?
Nie mam pojęcia. Nie jestem tutaj szczęśliwy, ale Turcja jest okropnym miejscem.
Nie umiem się tutaj wyluzować.