Miasto, którego nie planowałam odwiedzić, ale tak się złożyło, że było po drodze do Estonii. Helsinki, w których spędziłam niewiele ponad dobę, podbiły moje serce już na etapie wyszukiwania o nich informacji i organizowania wycieczki. Oferują tak wiele, że nie wystarczyło mi czasu nawet na pomnik Mannerheima. Zamiast tego udało się poznać osobiście ojca Villego Valo. Zapraszam w wirtualną podróż po najciekawszych miejscach w stolicy Finlandii!
Mniej oczywista architektura Helsinek
Znajomi, którzy mieli okazję odwiedzić Helsinki przede mną, przedstawiali mi je jako brzydkie miasto, gdzie wszystkie najważniejsze zabytki można obejść w ciągu jednego dnia. Rzeczywiście, na pierwszy rzut oka nie wyglądają jako miejsce atrakcyjne historycznie. W promieniu kilkunastu minut pieszo stoją dwie monumentalne XIX-wieczne świątynie: biała katedra luterańska w stylu klasycystycznym z Placem Senackim i pomnikiem cara Rosji Aleksandra II oraz prawosławny Sobór Uspieński. Nieopodal pierwszej świątyni znajduje się też inny piękny klasycystyczny budynek: Säätytalo, czyli Izba Majątkowa, gdzie sporadycznie odbywają się spotkania rządowe. W zasadzie to jedyne „typowe” zabytki, które mieliśmy czas zobaczyć (podróżowałam z chłopakiem). Na szczęście po głębszym researchu okazało się, że miasto to ma do zaoferowania o wiele więcej nieoczywistych i bardziej intrygujących miejsc niż mogłoby się wydawać na początku. Doba to stanowczo za mało, żeby je zobaczyć. Za optymalny czas pobytu polskiego millenialsa w Helsinkach, biorąc pod uwagę także lokalne ceny, uważam trzy dni.
Helsinki to wyjątkowo atrakcyjne miasto dla miłośników modernizmu. Wychodząc poza ścisłe centrum, warto zrobić wycieczkę śladami projektów wybitnego fińskiego architekta Alvara Aalto (1898-1976). W dzielnicy Töölö znajduje się wielofunkcyjny budynek z białego marmuru mieszczący salę koncertową i konferencyjną. Finlandia Talo, czyli Dom Finlandia został zbudowany na przełomie lat 60. i 70. XX wieku i jest jednym z najbardziej znanych budynków autorstwa Aalto. Z kolei 5 kilometrów na północ, na obrzeżach miasta pod adresem Riihitie 20, stoi willa tegoż architekta połączona z pracownią, którą zaprojektował wraz ze swoją żoną. Prace nad tym projektem trwały do 1936 roku. Dom idealnie odzwierciedla misję przyświecającą jego twórcom: przytulny, funkcjonalny i zapewniający wygodne życie. Alvar Aalto mieszkał w nim aż do swojej śmierci w 1976 roku. Obecnie mieści się tam muzeum poświęcone jego twórczości. Niestety nie zdążyliśmy go odwiedzić ze względu na odległość od centrum oraz fakt, że jest ono otwarte tylko w godzinach 12:00-16:00, co nie korespondowało z naszymi innymi planami.
Na szczęście w centrum Helsinek znajduje się też inny wyjątkowy dom, który w dodatku można zwiedzić za darmo. The Burger’s House jest najstarszym drewnianym budynkiem niewzruszenie stojącym w centralnej części miasta, które w 1812 roku nawiedził wielki pożar. Dom został zbudowany przez szlachcica, generała majora Evgrafa Fyodorovicha Durnova. Strażak Alexander Wickholm odkupił go w 1859 roku. Należał on do jego rodziny aż do 1974 roku. W latach 80. budynek przekształcono w muzeum. Dzięki oryginalnemu wyposażeniu z II połowy XIX wieku (szczególną uwagę zwracały skandynawskie wzory na ścianach i meblach) można zobaczyć, jak wyglądało ówczesne życie codzienne zamożnych mieszkańców Helsinek.
Miłośnicy podobnych klimatów odnajdą je na wyspie Suomenlinnie, na której stoją XIX-wieczne drewniane domy wybudowane przez rosyjskich handlarzy. Obecnie mieszka tam kilkaset osób, oprócz tego służą jako miejsca letniskowe, w części z nich działają też klimatyczne restauracje i kawiarnie. Z tego powodu wyspa przyciąga nie tylko pasjonatów militariów (w XVIII wieku Szwedzi wybudowali na niej twierdzę, która w 1808 roku została zdobyta przez Rosjan; obecnie znajduje się tam imponujące muzeum wojskowe), ale również zwykłych turystów i mieszkańców Helsinek, którzy odpoczywają tam po pracy. Do Suomenlinny można dotrzeć statkiem z rynku głównego. Rejs odbywa się co kwadrans i uprawnia do niego zwykły bilet komunikacji miejskiej.
Śladami wojny zimowej
Najciekawsze miejsce w Helsinkach dla pasjonatów II wojny światowej to wspomniane wyżej muzeum wojskowe (Sotamuseon Maneesi), które jest zlokalizowane na wyspie w carskich koszarach. Obejmuje trzy wystawy: „Fińskie Siły Obronne – 100 lat wojny i pokoju”, „Życie wojskowe w Finlandii” oraz wnętrze oryginalnej łodzi podwodnej „Vesikko” z okresu II wojny światowej. Najwięcej eksponatów pochodzi oczywiście z czasów wojny zimowej. Pośród nich są czołgi, kuchnia polowa, miny morskie oraz mundur najwybitniejszego strzelca wyborowego w historii wojen. Fin Simo Häyhä podczas wojny obronnej w latach 1939-1940 służył jako snajper w ekstremalnych warunkach pogodowych (temperatura sięgała nawet -40 °C). Spotkałam się z różnymi danymi co do liczby żołnierzy radzieckich, których zabił (pomiędzy 500 a 700 ofiar śmiertelnych).
Poza tym Sotamuseon Manees było jednym z nielicznych odwiedzonych przeze mnie muzeów militarnych, w których poświęcono aż tyle uwagi kobietom. Na jednej z wystaw można zobaczyć umundurowanie członkiń Lotta Svärd – założonej w 1918 roku pomocniczej organizacji paramilitarnej zrzeszającej kobiety. W ramach wolontariatu wykonywały one różne prace społeczne – służyły w szpitalach czy w obronie przeciwlotniczej. Oficjalnie nie były uzbrojone i nie brały bezpośredniego udziału w walce. Organizacja ta istnieje nadal jako fundacja (Lotta Svärd Säätiö). W muzeum można też zobaczyć uzbrojenie snajperki armii radzieckiej, a w części poświęconej współczesnemu życiu w wojsku finlandzkim jest mnóstwo zdjęć kobiet pełniących służbę.
Jednakże zdecydowanie najciekawszym dla mnie eksponatem jest okręt podwodny „Vesikko” – fiński prototyp niemieckich U-Bootów IIA, który podczas II wojny światowej patrolował wody północnego Bałtyku. Po wojnie na mocy postanowień traktatu paryskiego Finlandia nie mogła posiadać żadnych okrętów podwodnych. Zostały one zezłomowane. Ocalał jedynie „Vesikko” – przekazano go do muzeum w Suomenlinnie. Udostępnione zwiedzającym jest także jego wnętrze, które zachowało się w idealnym stanie.
Ojczyzna Tove Jansson i Hugo Sinberga
9 sierpnia 1914 roku w Helsinkach, które wówczas były częścią Imperium Rosyjskiego, przyszła na świat Tove Jansson. Twórczyni Muminków do 1933 roku mieszkała ze swoją rodziną w domu w centrum miasta, w dzielnicy Katajanokka. Kamienica znajduje się pod adresem Luotsikatu 4, kilka minut spaceru od wspomnianego wcześniej prawosławnego Soboru Uspieńskiego. Warto mieć to na uwadze, zwiedzając cerkiew. Dom rodzinny pisarki nie jest niestety w żaden sposób oznaczony tablicą pamiątkową. Tuż obok znajduje się także Park Tove Jansson, jedno z jej ulubionych miejsc z dzieciństwa, gdzie spędzała całe dnie.
Tove Jansson zmarła w 2001 roku i została pochowana na Cmentarzu Hietaniemi w dzielnicy Töölö. Spoczywa tam także wielu fińskich polityków i artystów, zaś w części wojskowej leżą żołnierze polegli w wojnie zimowej. W każdym miejscu, w którym jestem, staram się odwiedzić lokalny cmentarz, który jest darmową skarbnicą wiedzy o żyjących tam w przeszłości ludziach, mniej oczywistych postaciach ze świata kultury czy nazwiskach charakterystycznych dla danej miejscowości. Niestety, tym razem zabrakło nam czasu.
A jak już jesteśmy przy artystach: jednym z najbardziej cenionych przeze mnie malarzy jest fiński symbolista Hugo Simberg. Namalowany przez niego w 1903 roku „Ranny anioł” to mój ulubiony obraz (tuż obok „Egzekucji Lady Jane Grey” Paula Delarocha). Motyw wiejskich chłopców niosących na noszach rannego anioła z przepaską na oczach został wykorzystany także w teledysku do utworu Amaranth fińskiego zespołu metalowego Nightwish (z albumu Dark Passion Play wydanego w 2007 roku). Nightwish to najważniejszy zespół mojego dzieciństwa, który kształtował mój obecny gust muzyczny. Między innymi dlatego anioł z obrazu Sinberga ma dla mnie tak potężny ładunek emocjonalny. Dzieło należy do muzeum sztuki Ateneum w Helsinkach, gdzie można zobaczyć także obrazy van Gogha, Gauguina czy Chagalla. Niestety, jest to jedna z droższych atrakcji, ponieważ normalny bilet wstępu kosztuje 20 euro.
Miejsca związane z fińskim rockiem
Helsinki to raj dla fanów ciężkich brzmień. Jedną z pierwszych rzeczy, które rzuciły mi się w oczy po przyjeździe do centrum miasta, były sklepy muzyczne z duchologicznymi witrynami obklejonymi zdjęciami zespołów. Mijałam je w drodze do sex shopu ojca Villego Valo. Nie ukrywam, że był to dla mnie pierwszy i najważniejszy punkt pobytu w Helsinkach. Aikusten Lelukauppa, czyli sklep erotyczny ojca lidera zespołu HIM i mojego największego idola znajduje się pod adresem Viides linja 7, Jest to 10 minut pieszo od stacji metra Sörnäs. Sklep został otwarty w latach 90. i na początku działalności pracował w nim także nastoletni Ville Valo.
Główny asortyment sklepu jest iście duchologiczny, ale wnętrze bynajmniej nie należy do sztampowych. Przed wejściem stoi stara taksówka, a w środku sklepu pojawiają się motywy z filmu Taxi Driver. Nie bez powodu zresztą – ojciec VV pan Kari Valo przed założeniem tego biznesu pracował jako taksówkarz. Na wystawie sklepu można też znaleźć akcenty bokserskie (młodszy brat Villego jest bokserem) oraz płyty HIM i koszulki z heartagramem. Dobrej jakości, uszyte w Finlandii. 25 euro za taką przyjemność. Sam Ville Valo w wywiadach bardzo często zachęca do odwiedzania sklepu taty i robienia tam zakupów, „co by uczynić go bogatym człowiekiem”. Podczas ostatniego koncertu w Hamburgu żartował, że gdyby był stroną internetową, byłaby to https://www.aikuistenlelukauppa.fi/ Podkreśla też, że ze względu na dawną profesję taty czuje silną solidarność ze społecznością taksówkarzy, niezależnie od kraju, w którym korzysta z ich usług.
A jakie wrażenie robi pan Kari Valo? Pomimo fińskiej introwertycznej natury jest bardzo życzliwy, przyjazny, pomocny. I oczywiście niezwykle przystojny. Komunikatywnie mówi po angielsku, więc odbyliśmy z nim kilkunastominutową pogawędkę. Na koniec wręczył nam także mapę Helsinek, broszury z najważniejszymi zabytkami i naklejki. Opinie w Google dotyczące sklepu nie pozostawiają złudzeń, że jego życzliwość nie jest kwestią wyłącznie trafienia tam w odpowiedni dzień.
Zespół HIM swoją popularność zawdzięcza między innymi klubowi Tavastia. Tavastia-klubi to jeden z najstarszych aktywnych klubów muzycznych w Europie; już od lat 60. odbywają się tam koncerty fińskiego rocka. Niestety nie zdążyliśmy go odwiedzić i zweryfikować, czy można tam wstąpić na piwo bez konieczności kupowania biletu na koncert. W kontekście fińskiego metalu warto też wspomnieć o helsińskiej wytwórni płytowej Spinefarm Records, która współpracowała m.in. z takimi sławami jak Bullet for My Valentine, Children of Bodom, Sonata Arctica, Swallow the Sun czy z Tarją Turunen.
Z kolei nocując poza centrum Helsinek w dzielnicy Malmi (trafiliśmy tam na Hestia Hotel Susi w bardzo korzystnej cenie, w połowie drogi do lotniska), warto zrobić spacer po Malmin hautausmaa, czyli największym cmentarzu w Finlandii, obejmującym obszar 65 hektarów. Spoczywa na nim Alexi Laiho (1979-2020), wokalista i gitarzysta Children of Bodom.
Kuchnia fińska w Helsinkach
Przed wyjazdem do Helsinek kilkukrotnie spotykałam się z opiniami, że nie ma tam miejsc serwujących lokalną kuchnię i trzeba zadowolić się sieciówkami. Na szczęście moje czytelniczki, w tym mieszkająca od 15 lat w Helsinkach patronka, rozwiały wszelkie wątpliwości i poleciły mi wiele restauracji z fińskim jedzeniem. Nasz wybór padł na położoną w ścisłym centrum restaurację Savottę z przepięknym skandynawskim wnętrzem. Można tam zjeść pieczeń z renifera za 42 euro, burgera z łosia (30 euro) czy duszonego niedźwiedzia w sosie borowikowym (najdroższe danie z karty, kosztuje 62 euro). Oferują tam także szeroki wybór lokalnych alkoholi. Jeśli miałabym wskazać jedną atrakcję w Helsinkach, na którą warto przeznaczyć więcej pieniędzy, zdecydowanie byłaby to restauracja Savotta. Jedzenie i obsługa były warte swojej ceny.
Inne lokale w Helsinkach serwujące fińską kuchnię, które mi polecono to: Kuu, Lappi, Saaga (w klimatach magicznej Laponii) oraz otwarta w 1924 roku restauracja Kosmos z duchologicznym wnętrzem.
Nieco bardziej budżetową opcją jest hala targowa Kauppahalii, gdzie można dostać muikku (małe smażone rybki z patelni), karjalanpiirakka (fińskie pierogi karelskie) czy twardy okrągły chleb żytni z masłem. Z kolei na placu pod Pałacem Prezydenckim serwują pyszną zupę z łosia (lohikeitto). Danie to miałam okazję skosztować także w Tallinie.
W marketach warto sprawdzić, czy na półkach jest pommac – bezalkoholowy napój gazowany z rodzynek, czekoladki Fazer Geisha, a w lokalach z alkoholem likier o smaku salmiaków Salmiakki Koskenkorva.
Kilka praktycznych porad
Do Helsinek lecieliśmy niecałe dwie godziny z lotniska Warszawa-Modlin. Bilety w obie strony zarezerwowane na koniec sierpnia z dwumiesięcznym wyprzedzeniem kosztowały nas około 750 zł od osoby. Jednym z największych błędów, jakie popełniliśmy po wylądowaniu w Helsinkach, było wzięcie taksówki z lotniska do hotelu. Mimo miłości do Villego Valo, nie podzielam jego sympatii do taryfiarzy – wszędzie są tacy sami. Dojazd taksówką z lotniska do hotelu kosztował 50 euro (dla porównania: za bilet na prom z Helsinek do Tallina zarezerwowany tego samego dnia zapłaciłam około 35 euro). Z lotniska do centrum są połączenia kolejowe, można także zamówić Bolta – za taką samą odległość wyszłoby nas trzykrotnie taniej. Lotnisko jest duże, język fiński na pierwszy rzut oka nieco przeraża, więc postój taksówek wydawał się kuszącą opcją. Jednakże cytując papieża Polaka: „Nie lękajcie się!”.
Miasto jest świetnie skomunikowane. Dwie linie metra (stacje podziemne i nadziezmne), mnóstwo połączeń tramwajowych. Poruszanie się komunikacją miejską jest bardzo intuicyjne, normalny bilet całodobowy kosztuje 12 euro i można dojechać nim do wszystkich miejsc, które wymieniłam w tekście. Upoważnia też do rejsu statkiem na wyspę Suomenlinnę.
Dobrym miejscem noclegowym okazał się hotel Noli w Herttoniemi. Polecam szukać noclegu właśnie w tej dzielnicy: jest tanio w porównaniu z innymi strefami, a w pobliżu znajduje się stacja metra, dzięki czemu można dostać się do centrum Helsinek w 10 minut. Standardem w fińskich hotelach jest oczywiście sauna. Finowie dbają też o czystość bardziej niż Polacy, wnioskuję to na podstawie czystości ulic i nieskazitelnego porządku w najtańszych dostępnych pokojach hotelowych. Porozumiewanie się w Helsinkach w języku angielskim nie stanowi żadnego problemu, niektórzy mieszkańcy znają także rosyjski.
Planując zwiedzanie stolicy Finlandii, można połączyć tę wyprawę z odkrywaniem stolicy Estonii. Co kilka godzin do Tallina odbywa się rejs promem, który trwa niewiele ponad dwie godziny. Stare miasto w Tallinie leży zaledwie kilkanaście minut pieszo od portu, a ceny jedzenia są o wiele niższe niż w Helsinkach (porównywalne do polskich). Być może dlatego tak wielu młodych Finów organizuje urodziny, wieczory panieńskie i kawalerskie właśnie tam. Tallin, w odróżnieniu od Helsinek, dostarcza też więcej wrażeń miłośnikom średniowiecznych klimatów. Niemal każda uliczka starego miasta zapewnia tak wiele atrakcji, że aktywne zwiedzanie stolicy Estonii nie wymaga wiele czasu na research czy planowanie logistyki. Z tego względu też nie planuję pisać odrębnego przewodnika po tym mieście.
Tekst o estońskich mitach i folklorze, który jest owocem drugiej części tej wyprawy, ukaże się już wkrótce na łamach pisma społeczno-kulturalnego „Suma”!