Na południu Podkarpacia nad rzeką Stobnicą, po drodze w Bieszczady, znajduje się miasteczko powiatowe Brzozów. Turyści niechętnie się tu zatrzymują – wolą obejrzeć Galerię Beksińskiego i imponujące Muzeum Budownictwa Ludowego w pobliskim Sanoku. A jednak Brzozów nie jest miastem doskonale nijakim – tak jak kiedyś o Dębicy powiedział Wit Szostak. Historia wychodzi tu niemal z każdego tynku, a w tkanki drzew rosnących w brzozowskim lesie wbudowana jest rozpacz i strach tych, którym odmówiono człowieczeństwa. Pamięć o ludziach i miejscach, których już nie ma, pielęgnują historycy regionalni i lokalni pasjonaci zrzeszeni w Towarzystwie Przyjaciół Brzozowa-Zdroju.
Ślady po dawnych oprawcach
Przejeżdżając przez centrum Brzozowa, na pierwszy plan wysuwa się okazały budynek z czerwonej cegły. Jest to wzniesiony w latach 1909-1910 gmach, ówczesna siedziba Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Obecnie mieści się w nim jedyne kino w mieście. Dla urlopowiczów nie wydaje się on jednak na tyle interesującym obiektem, aby oglądać go z bliska czy fotografować. Natomiast mieszkańcy powiatu przyjeżdżający tu załatwiać sprawunki, są na tyle zżyci z widokiem „Sokoła”, że nie widzą powodów, dla których mieliby zatrzymać się w codziennym biegu i zwrócić uwagę na jego detale.
Na prawej stronie elewacji budynku widnieje płaskorzeźba przedstawiająca herb Galicji i Lodomerii (kawka i trzy korony), obowiązujący od 1804 roku (tj. od powstania Cesarstwa Austrii) aż do końca I wojny światowej. Bez wątpienia jest on jednym z najbardziej emblematycznych śladów zaboru austriackiego w Brzozowie i okolicach. Chociaż trzeba przyznać, że osobliwy herb miasta Brzozowa przyćmiewa ten symbol ponad stuletniej okupacji. Przedstawia on bowiem ściętą głowę Jana Chrzciciela na złotej misie, która według legendy ukazała się na niebie w trakcie najazdu tatarskiego, siejąc popłoch w szeregach przerażonych barbarzyńców.


XVII wiek był szczególnie burzliwym okresem w historii miasta nie tylko za sprawą Tatarów. W 1657 roku w wyniku najazdu Rakoczego spłonął drewniany kościół. Na jego miejscu wzniesiono obecną bazylikę, której dwie wieże figurują nad Brzozowem. W środku kościoła znajduje się cudowny obraz Matki Boskiej Ognistej znaleziony w zgliszczach starej świątyni.
Latarnia umarłych w Starej Wsi?
Sto lat po tych wydarzeniach, w 1764 i 1770 roku na styku Brzozowa i Starej Wsi rozegrały się potyczki pomiędzy konfederatami barskimi a wojskami rosyjskimi. Około 1830 roku na mogile zbiorowej poległych żołnierzy usypano kurhan, zaś ich szczątki przeniesiono na pobliski cmentarz. Na wzniesieniu postawiono kapliczkę słupową w typie ślepej „latarni umarłych”.
Czym są „latarnie umarłych”? Mówimy o specyficznym rodzaju kapliczek, które stawiano głównie w średniowieczu wszędzie tam, gdzie śmierć zbierała żniwo – szczególnie w pobliżu cmentarzy i szpitali. Miały one specjalne zadaszone miejsce na zawieszenie lampy, której światło było drogowskazem dla żywych, zaś umarłym towarzyszyło w wędrówce w zaświaty. Obelisk w Brzozowie został wybudowany w typie latarni umarłych, jednakże prawdopodobnie nigdy nie pełnił takiej funkcji i jedynie nawiązuje kształtem do średniowiecznych kapliczek (spośród nich najbardziej interesujące zachowały się w Krakowie!).
Ciekawe, jak wielu klientów pobliskiej stacji benzynowej przy ul. Rzeszowskiej 4 przyjrzało się bliżej temu wyjątkowemu miejscu pamięci? Musiało ono przecież rzucać im się w oczy, skoro znajduje się na kopcu górującym nad całą okolicą.
Czarne złoto na terenie powiatu brzozowskiego
W trakcie zaborów ziemia galicyjska była spiżarnią monarchii austro-węgierskiej, miejscem pozyskiwania mięsa armatniego, a także źródłem wydobycia czarnego złota, czyli ropy naftowej. Przemysł naftowy na Podkarpaciu kojarzy się z Bóbrką, gdzie znajduje się najstarsza kopalnia ropy na świecie założona w 1854 roku przez Ignacego Łukasiewicza. Nadal czynne szyby naftowe oraz nagrobek angielskiego geologa Admirała Nelsona Keitha można zobaczyć też w centrum wsi Węglówka.
Z kolei wydobyciem ropy naftowej na terenie powiatu brzozowskiego w latach 1880-1900 zajmowała się firma kanadyjskiego przedsiębiorcy i multimilionera Wiliama Henry’ego McGarveya. O sukcesach firmy Mac-Garvey informuje notka prasowa z 7 sierpnia 1892 roku opublikowana w piśmie „Czas”. Natomiast w Narodowym Archiwum Cyfrowym zachowały się zdjęcia szybu naftowego „Adam” z Brzozowa sfotografowanego podczas wizyty prymasa Augusta Hlonda w pierwszej połowie XX wieku.
Nie udało mi się ustalić dalszych losów tego nieistniejącego już obiektu. Czynne szyby i kiwony (tj. pompy ropy naftowej) do dziś pracują w lasach w okolicznych wsiach. Nie są one w żaden sposób oznaczone w Google Maps. Prawdopodobnie ma to związek z faktem, że są to tereny należące do PGNIG i strefy zagrożenia wybuchem. Jedną z takich maszyn (stojącą w lesie w Przysietnicy) można zobaczyć w filmie na kanale na YouTube Człowiek Bieszczadu.


Po uwłaszczeniu chłopów
W maju 1848 roku w Galicji nastąpiło uwłaszczenie chłopów. Na terenie Podkarpacia do naszych czasów przetrwało ponad sto grobów pańszczyzny i krzyży pańszczyźnianych postawionych na pamiątkę uzyskania wolności. Według Magdaleny Zych, badaczki tego tematu z Muzeum Etnograficznego w Krakowie, w powiecie brzozowskim krzyż pańszczyzny znajduje się na cmentarzu parafialnym w Nozdrzcu – miejscowości położonej 21 km na północny-wschód od Brzozowa.
Nowa sytuacja, w jakiej znaleźli się galicyjscy chłopi, wpłynęła na gwałtowny rozwój sądownictwa powszechnego. Od tej pory sąd musiał zajmować się większą liczbą spraw majątkowych i spadkowych. Poniżej zamieszczam zdjęcie informacji prasowej opublikowanej 2 lipca 1887 roku w „Gazecie Lwowskiej” na temat wyroku c. k. sądu powiatowego w Brzozowie wobec mieszkańca mojej rodzinnej wsi.
Od połowy XIX wieku aż do 2000 roku sąd powiatowy w Brzozowie mieścił się w budynku byłego seminarium duchownego – majątku księży misjonarzy skonfiskowanego przez cesarza Józefa II w 1783 roku. Obecnie budynku przy ul. Mickiewicza 33 znajduje się cukiernia KEKS i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
Legenda o dworcu kolejowym w Brzozowie
Na terenie Brzozowa w sąsiedztwie sklepu Biedronka stoi okazała kamienica z początku XX wieku. Wśród wielu mieszkańców miasta utrwaliło się przekonanie, że jest to budynek dworca kolejowego, który nigdy nie został ukończony. O zweryfikowanie tej informacji poprosiłam Mateusza Podkula, pracownika Muzeum Regionalnego im. Adama Fastnachta w Brzozowie:
Obiekt popularnie nazywany „dworcem” nigdy takowym nie był. Trudno powiedzieć, czy planowano mu powierzyć taką funkcję, ponieważ nie zachowały się żadne dokumenty na ten temat. Faktycznie, z zewnątrz budynek przypomina nieco wyglądem dworce galicyjskie, a środkowa część, niczym podcienia, może sugerować, że mógłby być tam ulokowany peron. Ale to mylne wrażenie. Co prawda Brzozów starał się przez wiele lat przed wybuchem I wojny światowej o poprowadzenie przez miasto linii kolejowej, ale ostatecznie nigdy żaden pociąg tędy nie pojechał. Zatem nielogiczne byłoby budowanie dworca przed położeniem torów. Kamienica została ukończona w 1911 roku, co potwierdza data przy włazie prowadzącym na dach. Nie zachowały się żadne wcześniejsze dokumenty poza jednym, w którym odnotowano, że kamienicę kupił Jan Zorner w 1919 roku. Gdy zmarł, jego rodzice sprzedali kamienicę Zofii i Stanisławowi Kościńskim za 500 tys. marek polskich. Brzozowski „dworzec kolejowy” to typowa legenda miejska, bardzo rozpowszechniona w regionie.



Uzdrowisko Brzozów-Zdrój
W międzywojniu w malowniczym lesie na terenie Brzozowa istniał za to elegancki budynek, o którym mało kto dziś wie. Brzozowskie zdrojowisko należące do przemyskich biskupów zostało otwarte latem 1927 roku, ale jego historia sięga końca XIX wieku, kiedy w trakcie poszukiwań złóż ropy naftowej natrafiono na obfite źródła mineralne (solanki jodowo-bromowe z domieszką żelaza). W latach 1925-1926 w tym miejscu powstał dom zdrojowy liczący ponad czterdzieści pokoi. W pobliżu wybudowano też osobną willę, łazienki, dwa baseny, kort tenisowy i liczne budynki gospodarcze.
O tym, jak wyglądało uzdrowisko Brzozów-Zdrój, przypominają nam pocztówki z lat 30. XX wieku dostępne w Narodowym Archiwum Cyfrowym. Bowiem do czasów współczesnych właściwie nie zachował się kamień na kamieniu. Wszystkie budynki należące do kompleksu spłonęły albo zostały rozebrane po II wojnie światowej.

Szczęśliwie w ostatnich latach pamięć o tym miejscu odżyła dzięki Towarzystwu Przyjaciół Brzozowa-Zdroju. Ta grupa lokalnych pasjonatów, formalnie zrzeszona od 2020 roku, przeprowadziła badania na terenie byłego uzdrowiska i we współpracy z Nadleśnictwem Brzozów utworzyła ścieżkę dydaktyczno-historyczną „Śladami zabudowań Brzozowa-Zdroju”. Prowadzi ona przez kręte asfaltowe dróżki, które okala magiczny brzozowski las. W październiku przed wywiadem z Vincentem Helbigiem miałam okazję odbyć tam poranny spacer w kojącej ciszy, niezmąconej hałasem samochodów.
W 2024 roku trzej historycy związani z Towarzystwem, w tym cytowany wyżej Mateusz Podkul, napisali monografię Brzozów-Zdrój. Historia skryta w lesie, dostępną nieodpłatnie w wersji cyfrowej: LINK.
Mimo że okupacja hitlerowska położyła kres istnieniu uzdrowiska Brzozów-Zdrój, to w latach 40. XX wieku na obszarze zabudowań zdrojowych funkcjonowało jeszcze seminarium „leśne”. To właśnie młodzi klerycy, wychowankowie tego seminarium, jako pierwsi dotarli na miejsce zbrodni wojennej dokonanej przez Niemców kilkaset metrów od zdrojowiska.
Ci, którym odmówiono człowieczeństwa
11 sierpnia 1942 roku alumni seminarium „leśnego” poszli na spacer. Na miejscu zastali świeżo zakopany dół, na którym nawet zasadzono już drzewka. Dzień wcześniej hitlerowcy strzałem w tył potylicy zamordowali tam około tysiąca Żydów – w większości starców, kobiety i dzieci.
Wszystkich zdrowych mężczyzn w sile wieku wywieziono z Brzozowa do obozów pracy kilka dni przed mordem. Ci którzy pozostali, zostali zgromadzeni na lokalnym stadionie. 10 sierpnia przed godz. 10:30 zapędzono ich do ciężarówek, które ruszyły do lasu w kierunku Zmiennicy. Świadkowie tamtych wydarzeń wspominają o żydowskich sąsiadach wpychanych do ciężarówek pośród płaczu, co może sugerować, że ofiary były świadome tego, co zaraz je czeka. Po południu samochody wróciły do miasta puste.
Ścieżka w lesie, którą 10 sierpnia 1942 roku pędzono tych ludzi – prosto do wykopanego dzień wcześniej dołu, jest jednym z najbardziej przygnębiających miejsc, w jakich kiedykolwiek byłam. Środek wakacji i przyroda w pełnym rozkwicie – wszystkie to jest apoteozą życia. A jednak w takich okolicznościach przyszło umierać brzozowskim Żydom.
W 2023 roku, 81 lat po tej tragedii, z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Brzozowa-Zdroju na ostatniej drodze żydowskich mieszkańców Brzozowa pojawiły się deskale autorstwa Arkadiusza Andrejkowa. Z jednego z nich spoglądają na mnie dwie młode dziewczyny, przyjaciółki – Nesia Kornfeld i Sala Biber. Ich międzywojenna fotografia przywodzi na myśl fragment Przedwiośnia Stefana Żeromskiego:
Rosłam na łonie ukochania, u matki mej, jak kwiat róży na swej łodydze. Wszystko we mnie było pięknością i zapachem. Wszystko, z czym się zetknęłam, było szczęściem. Ze szczęścia i z piękności były utkane dni moje. Wewnątrz mnie wszystko było zdrowiem i siłą. Zdrowa byłam, pełna zapachu i szczęścia dla wszystkich wokoło, jak kwiat wiosenny róży. Wszystko me zdrowie czekało na szczęście wewnętrzne, któregom jeszcze nie zaznała. Za coście mię zamordowali, podli mężczyźni?


Nie wszyscy Żydzi zgodnie z rozkazem stawili się na stadionie 9 sierpnia 1942 roku. 65-letnia Henia Katz nie przyszła na miejsce wywózki. Najpierw schowała się w leszczynie, a pod wieczór znalazła schronienie u swojej polskiej przyjaciółki Zofii Gargasz. U rodziny Gargaszów ukrywała się aż do lutego 1944 roku, kiedy wskutek sąsiedzkiego donosu została rozstrzelana. Jakub i Zofia Gargaszowie cudem przeżyli wojnę.
Na deskalu w lesie na przechodniów spogląda także trójka dzieci brzozowskiego piekarza: Lea, Hersh-Leib i Nehamma. Wraz z rodzicami spoczywają w masowym grobie, na którym w latach 90. postawiono mauzoleum zaprojektowane i ufundowane przez ich starszego brata Natana Weissa (1926-2017).



Mauzoleum wzniesione na mogile zbiorowej zamordowanych Żydów brzozowskich zostało wykonane przez Tomasza Paściaka według projektu Natana Weissa. Sześć kolumn symbolizuje 6 milionów ofiar Holokaustu. Pomnik wieńczy kopuła świątyni jerozolimskiej. Napis: KOŚCI TE TO CAŁY DOM IZRAELA.
Natan był jednym z nielicznych Żydów z Brzozowa, którzy przetrwali Holocaust. W przeddzień Zagłady został wywieziony w transporcie. Przeszedł przez kilka obozów koncentracyjnych. Przeżył dzięki dobremu zdrowiu, hartowi ducha i talentom rzemieślniczym, w których Niemcy widzieli dużą wartość. Chociaż po wojnie wyemigrował do Izraela, często odwiedzał rodzinne strony. Po śmierci Natana pamięć o brzozowskich Żydach kultywują jego córki Esti Zeller-Weiss Zipi Shifris-Weiss.
Na terenie Brzozowa są też dwa cmentarze żydowskie. Starszy znajduje się tuż przy szlaku prowadzącym do masowego grobu. Z kolei „nowy”, przy ul. Cegłowskiego 40, został założony prawdopodobnie w połowie XIX wieku. Nie jest oznaczony w Google Maps – jego współrzędne to: N49°41.44 E22°0.473. Jedynie na nim zachowało się kilka macew, jako że podczas okupacji Niemcy wykładali nimi rynek w Dukli.
Kilka pamiątek po brzozowskich Żydach można zobaczyć też w Muzeum Regionalnym w Brzozowie (zbiór judaików: tefilin, mezuzę, chanukowy świecznik oraz album z fotografiami).


Brzozów - miasto przeklęte. Brzozowski punk rock
Powracam myślą na stare podwórze
Gdzie Bóg mnie kochał, a diabeł się nas bał
Dni tam mijały w monotonii życia
Taki obraz przed oczami mam
Tam wszystkie role były podzielone
Byli ci lepsi oraz ci spod bram
Lata mijały, a czas nie chciał stanąć
Aż nadszedł dzień, kiedy zostałem sam
Kyrie Eleison – Brzozów Miasto Przeklęte
Jesienią 2024 roku w polskich kinach pojawił się film „Idź pod prąd” opowiadający o początkach zespołu KSU i narodzinach bieszczadzkiego punk rocka. Brzozów leży zaledwie godzinę drogi od Ustrzyk Dolnych. Nie dziwi zatem, że i tam dotarły wpływy Siczki. A może wpływy wielu zbuntowanych nastolatków w tym samym czasie wzajemnie się przenikały?
Podczas gdy nazwę KSU może jeszcze kojarzyć jakiś współczesny licealista, o brzozowskim zespole Ukraina pamiętają już tylko pięćdziesięciolatkowie, którzy w latach 80. usłyszeli go w Jarocinie. Zespół powstał w 1983 roku, a więc 5 lat po założeniu KSU. Perkusistą Ukrainy był tragicznie zmarły Andrzej Baziak. To, że w internecie zamieszczono nagrania VHS z prób i koncertów tego zespołu, jest w dużej mierze zasługą ludzi kultywujących pamięć o swoim koledze Bazylu. Najpopularniejszy utwór tej grupy to Chyba cię kocham. Pochodzi z albumu Nuda dostępnego w całości na YouTube: LINK. W 2025 roku zespół Ukraina będzie obchodzić 42-lecie istnienia. Kto wie, może usłyszymy ich na żywo w Brzozowie?
Oprócz Ukrainy, na przełomie lat 80. i 90. w Brzozowie powstały takie grupy jak: BRAINWASHING, Faza Stefana, Goła Baba i cytowany na początku Kyrie Eleison z najpopularniejszym utworem Brzozów Miasto Przeklęte. W tym samym czasie na brzozowskiej scenie muzycznej pojawił się też zespół thrashmetalowy Still Life.
W internecie można obejrzeć zapis przeglądu brzozowskich kapel rockowych z 1993 roku (LINK) oraz koncert rockowy zespołów z Brzozowa i okolic, który odbył się w remizie strażackiej w Dydni w 1995 roku (LINK). Wśród grup tam występujących znajdują się również wyżej wymienione zespoły.
Ze wspomnień ludzi pamiętających czasy największej świetności brzozowskiego punk rocka często wyłania się bar Jutrzenka. Lokal już nie istnieje i nie mam pojęcia, kiedy zniknął z mapy miasta. Jako osoba urodzona w 1995 roku, czyli 7 lat po wydaniu debiutanckiej płyty KSU Pod prąd, w ogóle nie pamiętam takiego miejsca. Ciekawe ilu ze współczesnych mieszkańców Brzozowa o nim wie?
Poza Brzozowem
Skrawki dawnego Brzozowa znajdują się w wielu muzeach Podkarpacia. Muzeum Etnograficzne w Rzeszowie posiada w swoich zbiorach cenne pamiętniki brzozowskiego piekarza i społecznika Józefa Rogowskiego, który w najdrobniejszych szczegółach opisał miejscowe rzemiosło w XX wieku. Z kolei w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku znajduje się budynek urzędu pocztowego z końca XIX wieku przeniesiony z okolic brzozowskiego Placu Grunwaldzkiego. W sanockim skansenie można zobaczyć jeszcze kilka innych obiektów z terenu powiatu brzozowskiego: szkołę z Wydrnej, zakład fryzjerski ze Starej Wsi i młyn z Domaradza.
Miasteczko nad Stobnicą stoi artystami. Taki wniosek można wysnuć, czytając regularnie „Wiadomości Brzozowskie” – pismo społeczno-kulturalne wydawane w Brzozowie od grudnia 1991 roku. Spora część publikowanych tam artykułów opisuje osiągnięcia lokalnych malarzy, rzemieślników, muzyków i dramaturgów.
Bodaj najbardziej znanym brzozowskim artystą był Franciszek Prochaska (1891-1972). Chociaż ten malarz-kolorysta (i skarbnik cichociemnych w trakcie okupacji!) urodził się w Brzozowie, już w 1904 roku przeprowadził się wraz z rodziną do Sanoka, gdzie ukończył gimnazjum. Stąd swoje prace przekazał Muzeum Historycznemu w Sanoku.
Ojciec Franciszka Prochaski na przełomie XIX i XX wieku pełnił funkcję burmistrza Brzozowa. W centrum miasta znajduje się ulica Prochaski nazwana na cześć artysty. Mam nadzieję, że część przechodniów, którzy codziennie mijają ją w drodze do Alty, przeczyta ten tekst i nie będzie już myśleć o swoim miasteczku powiatowym jako o „zadupiu”, w którym „przecież nic nie ma”.
Główne źródła:
Dariusz Półchłopek, Krzysztof Hajduk, Mateusz Podkul, Brzozów-Zdrój. Historia skryta w lesie, Brzozów 2024: PDF.
Zarys historii Sądu Rejonowego w Brzozowie: PDF.
Wywiad z córkami Natana Weissa: https://www.youtube.com/watch?v=9qglajWJmtA
https://brzozowzdroj.com/sciezka/historia/
https://www.facebook.com/BrzozowZdroj
https://brzozow.pl/twoja-gmina-twoj-urzad/brzozow-w-pigulce/kamienie-milowe-w-historii/
https://mpn.rzeszow.uw.gov.pl/?resting_place=brzozow-mogila-zbiorowa-zydow-ofiar-terroru
https://www.pbp.webd.pl/tkop1/jastrzebski.pdf
Szczególne podziękowania dla Mateusza Podkula, Jacka Pempusia, Magdaleny Zych i Macieja Pachany, którzy udzielili mi cennych informacji niedostępnych w źródłach internetowych.