Rzeczniczka Straży Miejskiej w Lublinie, znana także w środowisku fantastycznego fandomu jako Gabriela Panika, pod pseudonimem Kura/Kura z biura od ponad 10 lat publikuje na swoim blogu Niezatapialna Armada Kolonasa Waazona analizy literackie “złych książek”, “złych blogów” i “złych opowiadań”(linki do bloga i strony na Facebooku zamieszczam w komentarzach). Jak się okazuje, na początku swojej działalności wyśmiewała, hejtowała, zastraszała i nękała psychicznie dzieci, w efekcie czego wobec co najmniej jednej z dziewczynek stosowano w szkole przemoc. Rzeczniczka SM czyniła to wraz ze swoją blogową załogą przy współudziale zrzeszonych na forum czytelników (http://www.sierzantundsaper.fora.pl/ - forum założone i moderowane przez Kurę). Doskonale wiedziała, że miała do czynienia z osobami niepełnoletnimi, podczas gdy zarówno ona (rocznik 1974), jak i pozostali blogerzy byli wówczas po trzydziestce. Moim informatorom udało się ustalić wszystkie personalia autorów Armady oraz części forumowiczów. Wśród nich jest entuzjasta nazistowskiego zbrodniarza wojennego Ericha von Mansteina Łukasz B. (na blogu jako Vaherem), a także Katarzyna Paprota (Szprota) - działaczka Razem, kandydatka na posła RP z ramienia tej partii w 2019 roku i była publicystka Codziennik Feministyczny.
Od ponad dekady w internecie istnieje blog Niezatapialna Armada Kolonasa Waazona prowadzony przez kilka osób, które poddają analizie wyłącznie złą literaturę, złe blogi i złe opowiadania, co czynią w humorystyczny i sarkastyczny sposób (tak twierdzą ich czytelnicy). Są znani m.in. z niewybrednej analizy “Achai” Ziemiańskiego, a na samym Facebooku mają ponad 4 tysiące fanów. Wspomniane “złe blogi” i “złe opowiadania” znajdują w sieci sami, bądź otrzymują do nich linki na forum od swoich najbardziej wiernych czytelników. Sęk w tym, że poza analizą grafomańskich tekstów, zajmują się także analizowaniem życia ich autorów. Zarówno w analizach, jak i na forum stawiają nieszczęśnikom diagnozy psychologiczne i czerpią przyjemność z upokarzania ich, o czym zresztą sami otwarcie piszą. Ich szyderstwa sprawiają, że zdegradowani autorzy opowiadań (nazywani przez nich “aŁtorami” i “aŁtoreczkami” - problem dotyczy głównie dziewcząt) zamykają blogi i już nigdy nie wracają do swojej pasji. Ale to nie koniec. Na wszelki wypadek kopiują wszystkie opowiadania z cudzego bloga i nawet jeśli zostanie on skasowany (bo dziecko nie wytrzyma psychicznie hejtu), specjalnie piszą kontynuacje w oparciu o zapisane materiały. Analizują tekst zdanie po zdaniu, nie stroniąc od docinek ad personam. Blogerzy i skupiona wokół nich społeczność stalkują swoje ofiary. Niektórzy “aŁtorzy” doświadczyli z ich strony gróźb, zastraszania i gaslightingu.
Chociaż na głównej stronie Niezatapialnej Armady widnieje informacja: “nie pastwimy się nad twórczością dzieci z podstawówki”, to w dużej mierze właśnie na takiej działalności Armada wybiła się w internecie, a rzeczniczka SM/Kura nadal lubi odkopywać nastoletnie opowiadania sprzed dekady (wpis na blogu nr 391 z 16.04.2020). Od kilku miesięcy w blogosferze krążą kontrowersyjne screeny i pojawiają się mrożące krew w żyłach zeznania ofiar hejtu Kury i jej świty z lat 2011-2013. Jedna z osób tak wspomina swoje doświadczenia (miała wówczas 14 lat): “Koleżanki z klasy wiedziały, że piszę a niedługo potem odkryły analizę. Śmiano się ze mnie przy całej klasie, a wkrótce byłam popychana na korytarzach, wyśmiewana, wyrzucano mi rzeczy z plecaka na korytarzu i rzucano niewybredne cytaty z analizy. (...) Do dziś nie napisałam niczego i nigdy już nie napisze mimo ze wcześniej to było moje hobby i taki trochę eskapizm bo w domu było bardzo biednie a ja dużo chorowałam. Opowiadanie pisałam w szkolnej bibliotece po zajęciach bo w domu nie było takiego luksusu jak komputer. Nadal chce mi się płakać jak pomyślę o szkolnych latach (…) Nie może tak być żeby horda dorosłych bab osaczała nastolatki i na nie szczuła w imię jakiejś wymyślonej misji i edukacji kiedy wszyscy wiedza, ze to zupełnie nie o to chodzi tylko byle zgnoić przeciwnika.” [pisownia oryginalna]
Inna dziewczyna, która została zaatakowana przez Kurę, o czym dowiedziała się dopiero w dorosłości, pisze: “Byłam ofiarą przemocy w rodzinie. Dorastałam w patologicznym środowisku. (...) W tamtym okresie świat fantazji był dla mnie ucieczką od piekła, które miałam wokół siebie. (...) Wykreowany świat był jedynym, w którym nikt mnie nie bił, nie poniżał, w którym ktoś stawał w mojej obronie i kochał. Może ktoś powie, że nie musiałam nic publikować, że sama się naraziłam na krytykę. Owszem, ale publikując te swoje głupoty mogłam poznać ludzi, z którymi łączyła mnie jakaś pasja (nawet tak infantylna, jak zachwyt nad idolem z okładki Bravo), którzy nie oceniali mnie po wyglądzie, ubraniu, sytuacji rodzinnej. Po to byłam z tym wszystkim właśnie w Internecie. I cieszę się, że nie trafiłam na tę analizę w tamtych czasach, a dopiero po latach. Oni piszą o wartości edukacyjnej analiz? Przepraszam, ale gdzie jest wartość edukacyjna komentarzy, żebym nigdy więcej nie dotykała klawiatury ani żadnej rzeczy, przez którą mogłabym coś napisać albo komentarze pod analizą w stylu: ‘co za bezmózg to pisał?!’” [pisownia oryginalna]
W jednym ze swoich wpisów na blogu Kura wyraziła głębokie ubolewanie nad tym, że “Milenka” kasowała po kolei wszystkie swoje blogi: “Śpieszmy się analizować Milenkę, tak szybko kasuje... Pierwszego bloga (niebieskiego) już nie ma, drugiego (zielonego) też nie, został trzeci (czarny), a na nim trzy opowiadania. Hmmm... może by tak skopiować dwa pozostałe, zanim Milenka usunie i ten?” Ponadto aktywnie uczestniczyła w dyskusji na założonym przez siebie forum i pozwalała na zastraszanie innej piętnastolatki. Podczas rozmowy z dziewczynką jeden z użytkowników wystalkował na Facebooku jej rodziców i straszył, że wyśle im opowiadanie jej autorstwa. Przez dłuższy czas forumowicze wyszydzali nastolatkę, mimo że wprost pisała, że się boi. W przypadku innej “aŁtorki” nie pomogły nawet prośby jej koleżanki o zaprzestanie pastwienia się nad nią i pisania analiz jej twórczości. „Naprawdę? Nawet na Twitterze musicie ją atakować? Dobrze. Zrobiła błąd, napisała coś co wam się nie podoba, ale przestańcie w końcu. To co robicie niemoralne i żałosne. Autorka zrozumiała swój błąd, przestańcie to ciągnąć. (...) Ależ wy jesteście cholernie uparci… Dobra, wytyczyliście jej błędy. Może zrozumiała. Może nie. Nie wnikam, ale już wystarczy. Napisaliście wystarczająco dużo komentarzy. Przestańcie to w końcu ciągnąć. (...) Prosze już naprawdę grzecznie. PRZESTAŃCIE.” - pisała koleżanka. [pisownia oryginalna] Jedna z dziewczynek przyznała we wpisie, że jej twórczość jest beznadziejna. Przeprosiła za nią, bo liczyła, że po tych słowach trzydziestoletni blogerzy dadzą jej spokój. Nic bardziej mylnego - pastwili się nad nią, komentując tekst zdanie po zdaniu (zachęcam przejrzeć dołączone screeny).
Co ciekawe, w sieci pojawił się również komentarz byłej hejterki, wypowiadającej się pod stałym pseudonimem Deneve: “Jak tak o tym myślę, to pewnie te wszystkie dzieciaki po przeczytaniu tych analiz kasowały te blogi, płacząc. Myślały, że się ukryją przed swoim prześladowcą, ale nie było ucieczki, bo blogaski były skopiowane. Nie wspominając o tym, że nierzadko za cel obierano te opka [opowiadania], które miały potencjał na gównoburzę. Wiadomo, walory edukacyjne na pierwszym miejscu. Wyobrażacie to sobie? Znikąd pomocy, nie dają ci spokoju nawet, jak usuwasz się w cień, a jak próbujesz się bronić, to naskakuje na ciebie stado dwa razy starszych od ciebie bab (w większości, zdarzają się i rodzynki, ale ja nie o tym). To okropne. Ja też byłam okropna. Wstydzę się tego. Cieszę się, że się stamtąd uwolniłam.” [pisownia oryginalna]
Tak jak wspomniałam, opisane doświadczenia miały miejsce na początku działalności bloga Niezatapialnej Armady. Jednak metody stosowane przez publikujących na niej autorów są wciąż żywe. Udało mi się dotrzeć do dorosłej ofiary, wobec której w ciągu ostatnich trzech lat blogerzy i forumowicze stosowali stalking. O zaistniałej sytuacji rozmawiałam z nią zarówno telefonicznie, jak i przez Messengera. Ta osoba nie chce podać konkretnego roku, w którym doświadczyła przemocy, bo boi się, że załoga Armady wyrządzi krzywdę jej przyjacielowi. Tym bardziej, że jest to zamknięte środowisko fandomu fantastycznego, a Kura, będąca osobą rozpoznawalną w tym światku i publikująca opowiadania pod pseudonimem Gabriela Panika, czuje się bezkarna. W jednej z wymienionych między nami wiadomości dziewczyna pisze: “sympatycy armady zaczęli postować moją amatorską twórczość i dyskutować o stanie psychicznym mojego zdrowia, sugerując, że cierpię na szereg schorzeń. Jedna z osób deklarowała nawet, że studiuje psychologię - co zapewne nie było prawdą skoro dokonywała diagnozy na podstawie mojej internetowej twórczości, nie znając mnie ani offline ani online. Moja znajoma poinformowała mnie o toczonej dyskusji. Administracja strony, czyli Armada, nie reagowała w żaden sposób na serię idiotycznych i bezpodstawnych domysłów, sugerujących między innymi, że jestem ‘niebezpieczna’ i ‘psychiczna’. Chciano też znaleźć mnie offline i utrudniać mi życie zawodowe i prywatne. Gdy nawiązała się pyskówka pomiędzy mną a domorosłymi paniami psycholog, Armada w ogóle nie reagowała i wszyscy to ochoczo zignorowali. Do tej pory wolę zachować w tej sprawie anonimowość, żeby ewentualna zemsta nie dotknęła bliskich mi osób, które miały wielokrotnie do czynienia ze stalkerami.” [pisownia oryginalna]
Warto również zwrócić uwagę na hejterski wpis nr 394 (28.05.2020), w którym Kura wyśmiewała opowiadania starszej pani, przedstawiającej się jako “aktywna seniorka” i sprzedającej je za parę złotych w formacie PDF (patrz: screeny).
Blogerzy publikujący analizy na Niezatapialnej Armadzie stawiali diagnozy psychologiczne nie tylko swoim ofiarom, ale również samym sobie. Kura z zakładce “O nas” przedstawia się w następujący sposób: “Małe, złośliwe paskudztwo, samozwańcza mścicielka mordowanej ortografii, a także sensu i logiki w opkach. Bezczelnie twierdzi, że skoro ona pisała poprawnie w wieku lat jedenastu, to inni tez mogą. Uwielbia rozrywać na strzępy małe, niewinne, słodkie różowe blogaski. Kocha Indianę Jonesa oraz Małża i Kocurra. Niekoniecznie w tej kolejności.” Bloger o nicku Jasza pisze, że “Przez kilkanaście lat bez cienia litości znęcał się nad licealistami, którzy w swej naiwności trafili do niego na korepetycje, więc uważa się za praktyka w tej dziedzinie.” Szprota, czyli Katarzyna Paprota z partii Razem twierdzi, że jest psychopatką: “Sparkląca psychopatka, ortofaszystka, gramanazistka i fundamentalna feministka.” Natomiast jegomość o nicku Purpurat to, jak sam uważa, “grzebiący się w psychologicznych subtelnościach i egzegezie biblijnej lekki socjopata”.
Dlaczego załoga Armady czuje się bezkarna? Bo atakują młodszych od siebie (przypominam, że większość z nich ma obecnie ponad 40 lat) bądź słabszych (wykonują zawody uchodzące za prestiżowe, niektórzy z nich są osobami publicznymi). Na forum Armady udziela się prawnik Michał K. (Shiren). Wykorzystywał on swoją prawniczą wiedzę, żeby przeanalizować, czy hejterom na pewno nic nie grozi, a swoimi przemyśleniami podzielił się na forum w specjalnym wątku “Czy jest na sali prawnik?”. Z jego wypowiedzi wynika, że żaden prokurator nie zajmowałby się takimi “pierdołami” jak nękanie dzieci w internecie. Przeszukał orzecznictwo sądowe i doszedł do wniosku, że dzieci nie mają legitymacji prawnej do skutecznej obrony. “Tzn. tak, mówię - to jest dyskusja akademicka, bo oczywiście żadna zbuntowana aŁtorka nie ma legitymacji do tego, żeby wytoczyć powództwo do sądu (...). Pod tym względem to legitymację by miał tylko prokurator, ale umówmy się - pierdołami nie będzie się zajmował.” - napisał.
Mimo wszystko hejterzy z Armady są na tyle ostrożni, że ostatecznie zrezygnowali z dokonania analizy książki Tomasza Terlikowskiego. Obawiali się, że mogą ich z tego tytułu spotkać konsekwencje prawne. W wątku na forum dotyczącym twórczości Terlikowskiego ochoczo wypowiadała się lewicowa aktywistka Katarzyna Paprota - Szprota (patrz: screeny).
To co opisałam, to tylko krótki zarys tej patologii. Poza załączonymi zdjęciami, mam na komputerze kilkaset dowodów w postaci cytatów, nagrań, linków i screenów. Po dodatkowe informacje odsyłam do artykułu Mateusza Jańczaka “Czy to rzecznik atakowała dzieci?” opublikowanego na portalu salon24.pl.