Kiedy spora część polskich blogerek modowych zupełnie zachłysnęła się Paryżem w cukierkowym wydaniu, coraz częściej zaczynam odczuwać deficyt osób zachwycających się czymś innym, niż kamelowe trencze i mających do powiedzenia znacznie więcej od tego, gdzie ostatnio zjadły wegańskie śniadanie. Nie powiem, że intensywnie poszukiwałam ludzi, którzy w jakiś sposób zwrócą moją uwagę i ujmą nieegzaltowaną na każdym kroku „autentycznością”, bo to nieprawda. Największe perełki najczęściej odkrywam zupełnie przypadkowo. I właśnie w taki sposób trafiłam na Instagramie na Dankę.
Tata Danusi, znanej w sieci jako @dankasvintage, jest Niemcem, a jej mama pochodzi z Argentyny. Dziewczyna urodziła się w Berlinie, gdzie dorastała i gdzie nadal mieszka. Wydawać by się mogło, że z Polską nie ma zbyt wiele wspólnego. Tym bardziej, że „Danka” to jej pseudonim artystyczny. Rzeczywistego imienia nie ujawnia, bo jak sama przyznaje – bardzo go nie lubi i planuje je zmienić. W rozmowie zdradza tylko tyle, że również zaczyna się na literę „D”.
Danka nie mówi po polsku, ale intensywnie uczy się języka. Mimo tego, naszą kulturę zna lepiej, niż niejeden Polak. Uwielbia Marka Grechutę, który był pierwszym usłyszanym przez nią polskim artystą. Poproszona o dokonanie wyboru tylko jednej, ulubionej piosenki, bez wahania wskazuje na „Pomarańcze i mandarynki”. Uważa, że to najpiękniejszy utwór, jaki kiedykolwiek usłyszała. Zachwyca się też twórczością Anny Jantar i zna wielu wokalistów dwudziestolecia międzywojennego, wśród których najbardziej ceni Hankę Ordnównę i Zulę Pogorzelską. Jej wiedza imponuje tym bardziej, że znalezienie informacji na temat polskiej kultury w tekstach obcojęzycznych nie należy do łatwych zadań:
- Dostaję je głównie od samych Polaków, ponieważ naprawdę trudno jest znaleźć informacje w językach innych niż polski. Czasami losowo znajduję w Internecie kilka artykułów w języku niemieckim lub angielskim, jednak jest to dość rzadkie. – przyznaje.
W niemieckich mediach Danka przywykła do czytania negatywnych rzeczy na temat Polski. – Często mówią, że polskie idee nie są progresywne i Polacy powinni je zmienić. Czasami określają polskich patriotów w złych słowach. Piszą, że Polska powinna stosować się do tego, co mówi im Unia Europejska. – dodaje.
Zatem skąd wzięła się u niej fascynacja krajem, o którym zazwyczaj dowiaduje się negatywnych wiadomości, a informacje na temat polskiej kultury w jej rodzimym języku są mocno okrojone? Wszystko zaczęło się w momencie, gdy poszła do szkoły podstawowej.
- Uczęszczałam do szkoły katolickiej, a ponieważ nie ma tu wielu katolickich Niemców, większość dzieci w mojej klasie pochodziła z Polski. Przez prawie całe dzieciństwo miałam tylko polskich przyjaciół i codziennie słyszałam ich język. Często ich odwiedzałam, jadłam polskie jedzenie i oglądałam polską telewizję. To chyba pozostawiło trwały ślad w moim sercu i przyzwyczaiłam się do Polaków, ich kultury i mentalności!
Co sądzą niemieccy rówieśnicy Danki na temat Polski? Dziewczyna przyznaje, że tak naprawdę niewiele wiedzą o tym kraju. Dużo młodych ludzi w Berlinie fascynuje się Japonią i Stanami Zjednoczonymi, ale jeszcze nigdy nie słyszała o kimś, kogo pasjonuje polska kultura. Niemniej jednak, rodzimi znajomi dziewczyny uważają, że jej zainteresowanie Polską jest „cool”, bo to oryginalne i rzadkie hobby.
Danusia pierwszy raz przekroczyła polską granicę w wieku 8 lat. Pamiętne wakacje spędzała z mamą na wyspie Uznam, skąd wybrały się na jednodniową wycieczkę do Świnoujścia. Co prawda nie zobaczyła zbyt wiele, ale ciepło wspomina tamten wypad. Tym bardziej, że mama kupiła jej bluzę, która od razu stała się jej ulubioną. Z polskich miast Danka najlepiej zna Kraków. Jej ulubione miejsca to te, które kojarzą jej się z Markiem Grechutą, zwłaszcza Piwnica pod Baranami.
Jako że Danusia jest instagramerką modową, którą obserwuje prawie 7 tysięcy osób, nie mogłam powstrzymać się od zadania jej pytania „why not Paris?”:
- Od wczesnego dzieciństwa wszyscy moi przyjaciele byli Słowianami, więc nigdy nie interesowałam się światem zachodnim. Byłam na kilku wycieczkach do miast typu Paryż, ale żadne z nich nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak Kraków. (…) Po latach oczekiwania i dzięki dobremu przyjacielowi z Instagrama, wreszcie znalazłam sposób, żeby tam pojechać. Gdy tylko przybyłam i po raz pierwszy zobaczyłam piękno Wawelu i rynku, łzy spływały mi po policzkach. Nigdy wcześniej nie czułam tego, co czułam do Krakowa. (…) Każdego dnia mojej pierwszej podróży płakałam ze szczęścia.
Dla Danki idea „Polski dla Polaków” jest zupełnie obca. Co więcej, za największą zaletę naszego narodu uważa gościnność.
- Za każdym razem, gdy jestem w Polsce, na przykład jadąc pociągiem, ludzie często podchodzą do mnie i rozpoczynają rozmowę. Czasami zaprzyjaźniamy się. W Berlinie byłoby to niewyobrażalne. Nie znam innych części Niemiec, ale myślę, że tak jest w większości miejsc. Niemcy są zwykle zimni i zdystansowani. – twierdzi.
Oczywiście nie sposób było nie zapytać jej, jaki ma stosunek do kontrowersyjnego w ostatnich latach patriotyzmu w polskim wydaniu:
- To kolejna rzecz, którą uwielbiam w Polakach. W Niemczech nie można być patriotą bez bycia zwyzywanym. Polacy są po prostu naprawdę zjednoczeni, pracują razem. Niedawno mieliśmy 30. rocznicę upadku muru berlińskiego i prawie nikt jej nie obchodził – to smutne. Ale byłam w Krakowie w zeszłym roku w 100-lecie odzyskania niepodległości i to było niezwykle piękne widzieć tylu ludzi na ulicach, tyle rodzin, wszystkich machających polskimi flagami, ubranych na biało-czerwono. Naprawdę chciałabym, żebyśmy mieli coś takiego w Niemczech.
Jeśli chodzi stricte o tematykę mody, Danka nie potrafi wybrać, która dekada bardziej ją fascynuje – polskie lata 60. czy 70. Tak naprawdę najbardziej lubi tranzyt od 60’s do 70’s. W ówczesnej modzie najbardziej ceni to, że była „kolorowa, młoda i szczęśliwa”, podobnie jak makijaż. Jednak to fryzury robią na niej największe wrażenie. Danusia zdaje sobie sprawę, że okres PRL-u nie był łatwy, ale mimo tego chciałaby przenieść się do tych czasów, ponieważ prawie każdy z jej idoli wciąż żył. Uważa, że dałaby wszystko, żeby zobaczyć ich na koncertach albo po prostu móc spotkać.
Skąd bierze ubrania z epoki? Niektóre wykonała własnoręcznie, część z nich odziedziczyła po babci, a resztę kupiła w sklepach z odzieżą używaną. Często robi zakupy w dwóch niemieckich sieciach – ReSales i Humana, które są tanie i oferują szeroki wybór ubrań vintage.